niedziela, 2 marca 2014

Rozdział 7

Minęło kilka dni. Znów po weekendzie owładnęła mnie ta zwyczajna szara rutyna: normalnie chodziłam do szkoły użerając się z ciotką Anabelle, a Harry? Harry chodził do pracy. Jego tata jest piekarzem, a więc chłopak jest w rodzinnym biznesie od dawna.
  Nieważne.
Najważniejsze jest to, że już dziś. Tak, dziś, kończę swoją słodką osiemnastkę, co za tym idzie - czas pomyśleć o własnym życiu, samodzielnym życiu, co za tym idzie dalej - zamieszkam z Harrym. Możemy się przenieść dokąd chcemy. Ale na razie zostaniemy tu, póki nie skończę liceum. Najpierw szkoła.

 
Impreza zaczęła się rozkręcać. Lou obiecał, że nie zrobi żadnej większej parapetówki. I rzeczywiście. Zaprosił tylko te osoby, które pozwoliłam mu zaprosić: Liam, Maria i Kaja. Nie wliczając Hazzy i Kelsey. Małe grono, ale myślę, że też da się bawić. W końcu to moje urodziny, m o j e.
   Akurat leciała moja ulubiona piosenka Stevie Nicks- Dreams. Już nikt prawie nie pamięta Stevie. Kocham tę piosenkę. Zawsze mnie ponosi. Bawiłam się przy niej sama. Robiłam powolne piruety w tę i z powrotem. Moja turkusowa sukienka z falbankami tańczyła wraz ze mną.
-Widzę, że Hadley nieźle się bawi. - powiedział Louis. Słyszałam co mówili, ale nie myślałam o tym, muzyka ogarnęła cały mój umysł.
-Ona kocha tę piosenkę. Przy niej wyznałem jej, że ją kocham. Wiem, brzmi staroświecko, bo Stevie Nicks to piosenkarka z lat 70. Cóż.. Zawsze przy niej tańczy. - wzruszył ramionami Hazz. Gdy piosenka skończyła się, opadłam na jego kolana.
-Kocham tę piosenkę. To przeznaczenie, że puścili ją akurat dzisiaj, w ten piękny dzień, w którym kończę moją słodką osiemnastkę. Ten dzień jest piękny.
- Moja kruszynka wkracza w dorosłe życie - zamruczał Harry całując mnie po szyi. Pozwoliłam mu na to.  Co więcej odgarnęłam włosy, aby dać mu więcej pola do popisu.
- Ja tu jestem. - na dźwięk głosu Louisa podskoczyliśmy jak oparzeni. Cholera całkowicie zapomniałam o Tomlinsonie. Czułam się, jakby ktoś przyłapał mnie na podjadaniu ciastek.
- To ja pójdę zobaczyć, czy przyszła już Kaja - powiedziałam wymijająco i czym prędzej zniknęłam im z pola widzenia. Słyszałam jeszcze chichot Louisa i pomrukiwania Harrego. Swoją drogą Louis i Kelsey nigdy nie okazywali swoich uczuć publicznie. W ogóle nie wyglądali jak para. Dziwne. Po drodze minęłam Liama i Marię. ,,Kolejni zakochani" - pomyślałam z sarkazmem. Maria stała dumnie pod ścianą, a Liam namawiał ją do tańca, lecz ta tylko spojrzała na niego krzywo. Bardzo było mi żal Liego, dlaczego on jest taki zaślepiony?
- Hadley? Mogłabyś na chwilę tu podejść? - to głos Payne'a. Spojrzałam na niego pytająco, ale podeszłam.
- Chcielibyśmy złożyć ci najserdeczniejsze życzenia, aby spełniły się wszystkie Twoje marzenia, abyś nigdy więcej nie cierpiała. No i wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia - zaśmialiśmy się serdecznie - to prezent ode mnie. - Wręczył mi mały pakunek. Otworzyłam z zaciekawieniem. W środku było pudełeczko a w nim śliczna fioletowa bransoletka z zawieszkami  i zegarek.
- Abyś się nigdy nie spóźniała - powiedział wesoło Liam
- Yah dzięki Liaś. Uwielbiam Cię - ucałowałam go serdecznie. Liam szturchnął dyskretnie Marię, ale nie uszło to mojej uwadze. Dziewczyna stanęła obok mnie
- Ja też dołączam się do życzeń Liama a tu prezent ode mnie. Żebyś więcej nie ruszała moich rzeczy - powiedziała zimno. Wiedziałam, że jej nie polubię. I ze to był zły pomysł aby ona tu przychodziła.
- Dziękuję - odpowiedziałam równie zimno. Rozpakowałam paczkę, w której była para sandałków. Wyglądały na drogie. Maria rozrzutna. I tak nie będę ich nosić. Odłożyłam prezenty tam gdzie były już podarunki od Lou, Kelsey i Harrego. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Wreszcie Kaja, wreszcie. otworzyłam brązowy prostokąt i ujrzałam w  nim duży prostokątny przedmiot zapakowany w odświętny papier. Po chwili wychyliła się znad niego głowa Kai.
- Przepraszam za spóźnienie, ale miałam drobne problemy z przetransportowaniem prezentu - uśmiechnęła się zakłopotana.
- Nie ma sprawy, ale co ty tam masz?! Trzeba było się nie wygłupiać... - zaczęłam nawijać, ale dziewczyna mi przerwała.
- Byłoby fajnie gdybyś mnie wpuściła, to jest trochę ciężkie.
- A racja. Przepraszam - wpuściłam Kaję do środka.
- Witaj Kaja!- obok mnie stanął Harry. Chciał wyciągnąć rękę w stronę Kai, ale dziewczyna nie miała jak
jej złapać.
- Dobra najpierw wręczę prezent, a dopiero później się przywitamy - zaśmiała się dziewczyna. - Hadley, wszystkiego najlepszego z okazji Twoich osiemnastych urodzin! Mam nadzieję, że dorosłe życie będzie dla ciebie jak najlepsze. A to taki prezent ode mnie. - Najpierw wręczyła mi kwiaty, które dałam Harremu. W moje ręce trafił tajemniczy prostokąt. Z ciekawości rozerwałam papier i zaniemówiłam. Prezentem był obraz, a właściwie portret. Przedstawiał on mnie i Harrego. Byliśmy do siebie tacy podobni! Obok był mniejszy obraz, na którym namalowana byłam ja i Kaja. Dziewczyna uwieczniła każdy szczegół sprawiając, ze obraz wyglądał jak zdjęcie.
- Wow... - szepnął Harry
- Kaja... to jest cudowne - w moich oczach stanęły łzy. Serio, takie rzeczy wzruszały mnie. - Jaki ty masz talent.... Musisz się tam dostać!
- Oj przestań. Obraz, jak obraz. Jestem pewna, że dostałaś o wiele lepsze prezenty.
- Uwierz, ze twój był najlepszy - zapewniłam ją.
- Też chce taki portret na urodziny - Hazza zaczął śmiesznie pozować. Zaśmiałyśmy się.
- Jak mi zapozujesz to cię namaluję - obiecała Kaja.
- Do usług - ukłonił się brunet.
- Chodź zapoznam cię z resztą. - zaproponowałam. Kiwnęła głową. najpierw podeszliśmy do Louisa i Kelsey. Kaja na początku była nieśmiała, ale z czasem śmiała się i rozmawiała. Miała poczucie humoru, jak Louis. Świetnie się zrozumieli. Kątem oka ujrzałam jak Maria się ubiera i krzyczy coś na Liama. Zagłuszała ja muzyka. Wtedy brunet nie wytrzymał i też coś na nią krzyknął pokazując drzwi. Wtedy ona odwróciła się na pięcie i dumnie wyszła. Może to i dobrze. Chociaż wiedziałam, że teraz Liam będzie smutny bo nakrzyczał na Marię bla bla bla.
- Kaja chodź zapoznam cię jeszcze z Liamem! Jest w kuchni. - pociągnęłam zdezorientowaną przyjaciółkę  do kuchni. Nie myliłam się. Brunet wpatrywał się w okno. Był smutny i przybity.
- Ej Payne chciałabym abyś kogoś poznał! - zagadnęłam wesoło. Liam odwrócił się i spojrzał na moją towarzyszkę.
- Liam to jest Kaja, Kaja to.. - urwałam, kiedy zobaczyłam wyraz twarzy Kai. Widniało na niej ogromne zdziwienie i przerażenie.

                                   
Perspektywa  Kai
Kiedy tylko Liam spojrzał w moją stronę doznałam szoku. Przecież to o n. O n. Chłopak, którego n a m a l o w a ł a m. Później spotkałam go w parku. A więc tak się nazywał. Liam. Ładne imię. I właściciel imienia przystojny.
- Kaja co się dzieje? - szepnęła do mnie Hedley.
- Nic takiego -  odszepnęłam i dalej wpatrywałam się w chłopaka.
- My się chyba już znamy.... - uśmiechnął się do mnie.
- Chyba tak - powiedziałam cicho - Jestem Kaja.
- Liam- ujął moją wyciągniętą rękę.
- To ja was zostawię samych - Hedley wyszczerzyła się w uśmiechu.
I tak oto zostałam sam na sam z tajemniczym Liamem. Połowę imprezy przegadaliśmy w przytulnej kuchni Louisa. Wiedziałam, ze polubię Liama. Ja już go lubiłam! Opowiedziałam mu o swoich poczynaniach malarskich, a później pokazałam portret Hedley i Harrego.
- Wow... To jest świetne! Spróbuję ci pomóc w tym stażu. Pochodzę z Wolverhampton, więc może mam jakieś znajomości. Moja mama ma sporo znajomych.
- Naprawdę mógłbyś?- zapytałam z nadzieją.
- Oczywiście. Co to za problem? - posłał mi uśmiech. Porozmawialiśmy jeszcze trochę po czym ruszyliśmy na parkiet, gdzie wirowali Lou i Kelsey. Hazz i Hed gdzieś zniknęli i wolałam nie wiedzieć gdzie są. Akurat jak weszliśmy zmienił się kawałek na Eda Sheerana ,,I See Fire". Louis od razu przytulił do siebie swoją dziewczynę. Natomiast ja stałam zakłopotana.
- Można prosić do tańca? - zapytał Liam wyciągając rękę. Ujęłam ją. Liam przytulił mnie w pasie a ja położyłam swoją głowę na jego ramieniu. Zaczęliśmy się kołysać leciutko w rytm muzyki. Nuciłam pod nosem. To była najlepsza impreza w moim życiu! Później straciłam rachubę ile z Liamem tańczyłam. pochłonął mnie czas i zabawa.



----------------------------------
Wiem, wiem. Przepraszam. Kurde, nie wiem nawet jak się wytłumaczyć. Potrzebowałam trochę czasu. Ale teraz zostaję już na blogu i zaczynam pracę nad następnym rozdziałem. Co sądzicie o spotkaniu Kai i Liama? A o zachowaniu Marii? czy waszym zdaniem Liam kocha Marię? Czekam na wasze komentarze.Jeszcze raz przepraszam.  Trzymajcie się i do następnego :D
Liamkowa♥