niedziela, 7 września 2014

Rozdział 12

Perspektywa Kai

- No no - skomentowała Hadley, kiedy opowiedziałam jej o kłótni Marii i Liama i o dalszych wydarzeniach dzisiejszego dnia.
- Tsaaa- odparłam patrząc w okno. - On już jej nie kocha.
- Nie sądzę - zaprotestowała.
- Hadley, gdyby nadal ją kochał to nie mówiłby mi, ze to już koniec. jeśli byłby niepewny, milczałby - zawzięcie obstawiałam przy swoim.
- Podoba ci się - powiedziała po chwili.
- Kto?
- Liam! Nie udawaj! - uśmiechnęła się złośliwie.
- Pffff - parsknęłam zbyt przesadnie.
- Wiedziałam! - krzyknęła triumfalnie.
- Nikt mi się nie podoba - wywróciłam oczami.
- Jasne, jasne już się nie wykręcisz. mam cię!
- Miałyśmy rozmawiać o Liamie a nie o moim stanie sercowym. - zauważyłam.
- Zmieniasz temat. Kolejny dowód.
- Hadley! - zgromiłam ją wzrokiem
- Dobra już jestem cicho - zachichotała. - Więc jesteś tego pewna, że związek Liama i Marii się zakończył?
- Tak - kiwnęłam znużona głową.
- No to możesz działać.
- Co? - zapytałam zbita z tropu.
- No pasujecie do siebie, Liam jest wolny a ty też brzydka nie jesteś. - przerwałam jej kręcąc głową.
- Hadley przestań! Liam to nie moja bajka. Mogę sobie jedynie o nim pomarzyć.
- Przesadzasz. Jesteście ze sobą bardzo blisko. Pomogę was zeswatać.
- Tylko....
- No przecież wiem! Ani słowa Liamowi.
- I reszcie też.
- A Harry?
- Nikomu - dałam zdecydowany nacisk na to słowo. Hadley westchnęła.
- No dobrze. Skoro tak uważasz. Coś wymyślimy. Zasługujesz na Liama a on na ciebie. Niestety muszę już uciekać bo wieczorem mam zajęcia dodatkowe. Doszła mi nowa grupa  - wyjaśniła. Skinęłam głową.
- Szkoda. Kiedy się teraz zobaczymy?
- Nie wiem. mam totalnie zawalony grafik przez tą pracę. Do tego niedługo dojdzie szkoła - zrobiła pauzę - Co z twoją artystyczną?
- Dalej nic - westchnęłam. - Rok szkolny coraz bliżej a ja nie mam niczego. W końcu zostanę bez szkoły - pokręciłam głową.
- Na pewno się dostaniesz! Z Twoim talentem to jest pewne!
- Wiesz ile jest takich ludzi jak ja albo nawet zdolniejszych? Masa. A Wolverhampton to dobra placówka, więc zbytnio się nie dziwię. Trudno. Rozejrzę się dzisiaj za jakimiś innymi w pobliżu. - wzruszyłam ramionami.
- Przykro mi - powiedziała Hadley ze współczuciem. Odpowiedziałam jej smutnym uśmiechem. Odprowadziłam Hadley aż do przystanku, ponieważ sama musiałam iść do sklepu zrobić zakupy spożywcze, a miałam po drodze. Po pożegnaniu przyjaciółki i zakupieniu wszystkich produktów wypisanych pismem mamy na karteczce zostawionej na stole w kuchni wróciłam do pustego domu. Postanowiłam posprzątać, gdyż i tak nie miałam nic do roboty. Sprzątnęłam kuchnię, toaletę i salon. W międzyczasie pisałam z Liamem, który zapytał o samopoczucie. Nie wiedziałam skąd ma mój numer i wolałam nie wiedzieć. Gdy juz nie mogłam wynaleźć sobie żadnego zajęcia zdecydowałam, ze obejrzę jakiś film. Przygotowałam sok, zrobiłam popcorn i w samotności pozwoliłam, aby pochłonęła mnie fabuła, której streszczenia nawet nie przeczytałam.


Perspektywa Hadley

- Bardzo dobrze Diana! Kate wyżej ramiona! Stopy do środka- z każdym kolejnym poleceniem, czułam, ze moje gardło ma już dość. Właśnie dlatego nie lubiłam prowadzić lekcji z małymi dziećmi. No ale cóż, za to mi płacą. Muszę przecierpieć, aby potem mieć sporą sumkę. Jeszcze tylko pół godziny i odetnę się od tego hałasu.

Do szczęścia potrzeba mi : słuchawek, spokoju, wolnego miejsca siedzącego w autobusie i Harrego. Co do tego ostatniego to nie miałam za bardzo czasu aby się dzisiaj z nim spotkać, ale byliśmy cały czas w kontakcie poprzez pisanie wiadomości. Oparłam głowę o szybę i z słuchawkami w uszach podziwiałam świat z okna autobusu, którym mam się dostać do domu. Myślałam o Liamie i Kai. To słodkie, ze on podoba się jej. Byliby cudowną parą. Sto razy lepszą niż Liam i ta suka Maria. Dlatego właśnie postawiłam sobie cel - zrobię wszystko aby im wyszło.  Miałam jednak przeczucie, że nic tu po mnie. Że oni poradzą sobie sami. Liam i tak już powiedział Kai o wiele więcej niż mi, czy Louisowi a to był plus. W związku zaufanie to podstawa. Ja Harremu ufałam na sto procent. Byliśmy ze sobą już tak długo, ze rozumieliśmy się bez słów.
Moje rozmyślania przerwał znajomy krajobraz, a po chwili zatrzymanie. Byłam na miejscu. Pożegnałam się z kierowcą i znalazłam się na przystanku. Poczekałam, aż autobus odjedzie po czym ruszyłam w krótką drogę do domu. Kiwnęłam głową sąsiadce i otworzyłam niską furtkę, przez którą nawet nie trzeba skakać aby się dostać na drugą stronę i ruszyłam chodniczkiem do domu. Od kluczyłam drzwi i znalazłam się w przedpokoju, gdzie zrzuciłam z stóp buty i powiesiłam płaszcz. Kluczyki wrzuciłam do torby, którą również zawiesiłam na wieszaku, obok płaszcza.
Zjadłam przygrzany obiad, przygotowany rzez ciotkę, popijając go sokiem jabłkowym. Mimo, ze nie lubiłam ciotki okropnie, jedno musiałam jej przyznać - gotowała zajebiście dobrze. Nawet zwykłą zupę pomidorową potrafiła tak przyrządzić, że wyglądała i smakowała jak jakieś wykwintne danie.
Po pozmywaniu postanowiłam zrobić pranie. Zebrałam swoje brudne rzeczy i kilka ciotki i nastawiłam pralkę. Podczas czekania, aż zakończy swoją pracę włączyłam jakiś film dokumentalny, który zaczęłam leniwie oglądać. W międzyczasie napisałam do Harrego, czy nie miałby czas przyjechać do mnie. W końcu ciotka pracowała do dwudziestej trzeciej, trzeba to było wykorzystać. A tak na serio to się za nim stęskniłam. Nie mieliśmy czasu się spotkać, brakowało mi już jego zapachu, dotyku. Wszystkiego!
Harry odpisał, ze zaraz wyjedzie z domu, co oznacza, ze powinien być za godzinę u mnie. Korków już raczej o tej porze nie było, więc to był dodatkowy plus.
Rozwiesiłam pranie, które już zdążyło się uprać i przygotowałam kanapki i herbatę dla Harrego, bo znając życie jechał prosto od warsztatu ojca, więc był głodny jak wilk. Jeśli ja mu nie przyrządzę jedzenia, on wyżre mi pół lodówki. Tak to kanapki mu spokojnie wystarczą. Prosta logika, która często mnie wkurzała, bo Harry umiał to wykorzystać. Ale nie dziś, bo dziś byłam za nim bardzo stęskniona. Bardzo.

Niedługo potem po mieszkaniu rozdzwonił się dzwonek. Poirytowana ruszyłam do drzwi.
- Wiesz, ze jestem sama, więc dlaczego dzwonisz?! - Tak właśnie przywitałam chłopaka po kilku dniach tęsknoty i rozłąki.
- Ja też się za tobą kochanie stęskniłem. Tak chętnie wejdę i wreszcie cię pocałuje - Harry wywrócił oczami - Mogłabyś być chociaż raz dla mnie miła. Dzwoniłem, bo nie chciałem cie przestraszyć. Tyle sie teraz słyszy o tych gwałcicielach wlokących się wieczorami - było mu smutno. Widziałam to. Cholera. Dlaczego zawsze raniłam tych, których najbardziej kocham?
- Przepraszam, to nie tak miało być. Niech to szlag! Miało być miło i jak zwykle to zjebałam. Wejdź - westchnęłam zła na siebie. Harry mnie przytulił.
- Hej nic się nie stało - cmoknął mnie w czoło - lubię cię taką. Zakochałem się w surowej Hadley, tylko czasami wolałbym aby byłą ciut milsza - uśmiechnął się do mnie poruszając brwiami.
- Obiecuję, ze dzisiaj będę miła - przyrzekłam. Harry pocałował mnie namiętnie. Oddałam pocałunek. Stęskniliśmy się za sobą. Kiedy nasze usta się od siebie oderwały Hazza rozejrzał się po mieszkaniu. Ruszył do kuchni.
- Jestem głodny jak wilk -mruknął. Spojrzał na stół i aż się zatrzymał z wrażenia.
- Zrobiłaś mi kanapki. I sok! - był naprawdę zdziwiony. Aż taka zła byłam?
- Mówiłam, że dziś będę miła - objęłam go w pasie. - Siadaj i smacznego.
- Boże jaki ze mnie szczęściarz... - westchnął Harry i zaczął zajadać się kanapkami.


Perspektywa Kai

- Poczta o tej godzinie?- Zdziwiłam się, słysząc huk wrzuconych przez szparę listów. Podeszłam wolno i zaczęłam zbierać pojedyncze koperty.
- Same rachunki... światło... gaz... woda... a to co? - koperta byłą zaadresowana do mnie. Zaintrygowana rozerwałam ją. W środku był list napisany komputerowo. Rozłożyłam go i zaczęłam czytać drobny druczek.


                                                 Szanowna Pani Kajo Włodarczyk!

Zwracamy się do pani z tym listem, w którym zamieszczamy wiadomość iż dostała się pani do naszej szkoły ,,Świat w kolorach". Gratulujemy! Ponadto otrzymała pani stypendium, wynoszące 200 funtów a to za sprawą pana Geoff ' a Payne'a, który zapewnił nas o pani talencie i dostarczył dodatkowe prace. Rok szkolny zaczyna sie za miesiąc (wrzesień) tak więc radzimy zakupić potrzebne pędzelki i płótna. Do zobaczenia!
                                            
                                         Dyrekcja Akademii Artystycznej ,,Świat w kolorach" w Wolverhampton.


- Niemożliwe... - wyszeptałam. - Dostałam się! Matko dostałam się! Ale ... jak?! Geoff Payne? Payne.... - wytężyłam myśli. Coś mi mówiło to nazwisko. Po chwili doznałam olśnienia. Już wiedziałam kim był tajemniczy mężczyzna, który jakimś cudem miał moje dodatkowe prace - Liam!





-------------------------------------------------------
Hejka!
Rozdział wstawiony, napisany był już dawno, ale chciałam zobaczyć ile osób komentuje.
2 komentarze... rewelacja!
Mam nadzieję, ze będzie ich więcej, tym bardziej, że zostało 8 rozdziałów do końca.
Jak wam się podoba 12? Laim namieszał... pozytywnie :D
Teraz to sie zacznie, mój ulubiony moment opowiadania! <3
Postarajcie się jeszcze po komentować ;*
Początek szkoły - stresy i egzaminy. Masakra...
No ale postaram sie dodawać w miare szybko :)
3Majcie się!
Liamkowa♥