niedziela, 13 kwietnia 2014

Rozdział 8

   W rozdziale znajdują się treści nie dla ludzi o słabej psychice. Jeśli nie jesteś dojrzała/y seksualnie, omiń je. Jeśli jesteś, jak ja, życzę miłego czytania :) 

___________________________________________________________________




Harry zaprowadził mnie do jakiegoś pomieszczenia. Z pewnością, była to sypialnia, więc kiedy tylko zobaczyłam łóżko, od razu się na nim "uwaliłam". Głęboko westchnęłam.
  Usłyszałam jak Styles przekręca klucz w zamku. Uśmiechnęłam się pod nosem. Chłopak oparl się o ścianą i zaczął mi się przyglądać. Podniosłam głowę.
-Hadley... - zaczął.
-Tak? - odparł cicho.
-Chciałbym zobaczyć cię znów nago. - wyznał. Zaśmiałam się.
-Taki masz dla mnie następny prezent? Seks?
-Jakaś ty bezpośrednia. - powiedział ironicznie. Zaczął rozpinać swoją czerwoną koszulę. Uznałam, że pora na mój ruch. Od razu rozebrałam się do naga.

  Leżeliśmy pod białą, aksamitną pościelą. On na mnie, a ja oddawałam mu się cała. Był wspaniały.
Wchodził we mnie parę razy. Krzyczałam. Krzyczałam jego imię.
To nie jest mój pierwszy raz. Dyszałam. On układał swoje usta na moim ciele. Składał mi pocałunki na nim. Drżałam. Jego członek całkiem zagłębił się w mojej waginie. Na początku czułam ból, ale byłam tak podniecona, że nie odbierałam tego tak. Był to przyjemny ból.
   Harry wchodził i wychodził ze mnie powoli. Nie chciał zrobić mi krzywdy.
Krzyczałam. W niebogłos. Pewnie słyszeli nas wszyscy. Ale nie obchodziło mnie to.

   Zasnęliśmy oboje zmęczeni. Uśmiechałam się przez sen. Śniło mi się to, co działo się z nami przed pójściem spać. Śniła mi się cała ta noc. Najlepsze urodziny w życiu.

** Kaja POV **


Leżałam w łóżku. Sama. Myślałam o nim patrząc bezmyślnie w sufit. Zastanawiały mnie tylko dwie rzeczy: czy spotkałam już kiedyś Liama, żeby tak idealnie go odtworzyć sobie w głowie i namalować jego portret? i druga: czym sobie zasłużył, by Maria była dla niego tak okrutna? Chciałabym z nim porozmawiać, wesprzeć go.. Muszę coś zrobić. Nie zostawię tak tego. Nie mogę obojętnie przejść i patrzeć jak go to męczy. Po prostu tak nie potrafię. Pomogę mu. Może jakoś uchyli mi rąbka tej jego tajemnicy. Chcę wiedzieć więcej.
  Jeśli jeszcze nie pojechał do domu, to wtedy z nim porozmawiam. Najlepiej będzie, jak zrobię to od ręki.
 Wstałam i "pobiegłam" na dół prawie bezszelestnie. Dosłownie jak wiatr. Usłyszałam jakieś tłuczenie się w kuchni. Miałam nadzieję, że to on. Tylko on jest taką niezdarą, z tego co opowiadała Hadley.
   I czy miałam rację? Zrzucił miskę, łyżkę i widelec, tym samym robiąc jakieś trzęsienie ziemi.
-W porządku? - spytałam i się uśmiechnęłam. Akurat zbierał te przedmioty z ziemi, więc dopiero po chwili wstał i spojrzał na mnie.
-Tak, chyba tak.. - powiedział cicho i położył miskę wraz ze sztućcami na blacie - Nie śpisz już? - zmienił temat.
-Jakoś nie mogłam spać.. Te krzyki z ich sypialni mi nie pozwalały. - wskazałam gestem głowy na górę. Chłopak zrozumiał o co mi chodzi, więc nie musiałam mu tłumaczyć. Pokiwał głową w geście, że rozumie.
-Też słyszałem, nie martw się.
-Jak z Marią? - nosz kurwa, wyrwało mi się. Nic na to już nie poradzę. A mogłam zacząć delikatniej. Nie chcę uchodzić za wścibską czy coś..
-Z Marią? - powtórzył. Jego głos brzmiał tak, jakby w tej chwili mało go ona obchodziła. Ale mówił dalej - Pokłóciliśmy się wczoraj. - westchnął i oparł się o blat ramieniem. Spojrzał na swoje dłonie. Jego duże dłonie były bardzo spracowane. Sine i blade. Wiem, to nie jest chyba najlepszy moment by myśleć o jego dłoniach.
-Jeśli można spytać.. O co dokładnie?
-Eh - westchnął znów, ale tym razem ciężko. - Nie uwierzysz.
-Powiedz więc, przekonamy się. - uśmiechnęłam się lekko.
-Zawsze każe mi się ubierać tak, by pasowało do jej kreacji. Kiedy ona zakłada białą sukienkę, ja mam mieć białą koszulkę. Wiesz jakie to wnerwiające? Nie chciałem jej zrobić na złość, lecz wczoraj włożyłem granatową koszulę. Była zła, bo założyła czerwoną sukienkę i nie pasowało jej, logiczne. To taka błahostka, ale zaczęła się wydzierać na mnie i opieprzać mnie. Więc po prostu się zamknąłem. - próbowałam nie wybuchnąć śmiechem. Rzeczywiście, prawie bym nie uwierzyła gdybym nie wiedziała, jaką Maria jest manipulantką, idiotką i.. Dobrze, później dam upust emocjom. Maria to jakaś żmija. Nie wierzę, że zepsuła nastrój Liamowi z tak głupiego wręcz powodu. Ona nie ma wyczucia czasu! Ani klasy! A co dopiero mówić o jej kulturze osobistej i w stosunku do otoczenia.. Paranoja.
-Żartujesz, prawda?
-Owszem, nie. Ona jest zdolna do wszystkiego. - uśmiechnął się lekko, ale zaraz znów powrócił dawny wyraz twarzy.
  Nie zdążyłam nic odpowiedzieć, bo ktoś zadzwonił do drzwi frontowych. Postanowiłam otworzyć.



Cdn.

________________________________________________________

Przepraszam, że taki krótki ten rozdział, ale podzieliłam mój długi rozdział na części. Następną część dodam najpóźniej w czwartek, dobrze?

Liamkowa chyba nie jest zła, prawda? :)

Pamiętajcie, że kocham was bardzo i liczę na komentarze pod tym bardzo krótkim rozdziałem :)