środa, 10 lipca 2013

Rozdział 1

                                                                       Perspektywa Hadley

Kolejny piątek. Padnięta weszłam do domu zatrzaskując za sobą drzwi. Byle jak postawiłam buty i kurtkę.  Cisnęłam zakupy gdzieś w holu. Ciocia kazała mi je zrobić. musiałam ją jakoś zadowolić. Może wreszcie się ucieszy ? Udałam się na kanapę. Byłam strasznie zmęczona. Nie miałam siły nawet kiwnąć palcem. Makabryczne treningi dawały się we znaki.Nasz trener to prawdziwy diabeł, poważnie.Jeden piruet karze nam robić po sto razy, jakby chciał zobaczyć każdy skrawek naszego ciała. Zboczeniec. Niestety, w Holmes Capel jest tylko jedna szkoła baletu. I tak miałam szczęście, ze się do niej dostałam.
Nauczyciele są straszni. Bardzo straszni. No, ale jeśli to ma mi pomóc w spełnieniu moich marzeń to zgodzę się na najbardziej drastyczne sposoby. Ciotki nie było, całe szczęście. Znowu by gadała, ze te treningi są niemądre i to według niej ,,Marnowanie czasu, który można przeznaczyć na bardziej pożyteczniejsze rzeczy''  bla bla bla. Trochę szkoda, ze nie podziela mojego zdania. Potrzebuję jej wsparcia. Dobrze, ze chociaż mam Harrego i ze mi pomaga. To skarb mieć takiego chłopaka. Zawsze się o ciebie troszczy, przytula, całuje. Tak się cieszę, ze go spotkałam w swoim życiu. Kocham go, jestem tego pewna. Właśnie Harry... on ma pracę, ja szkołę . Coraz rzadziej się widujemy. To smutne. Muszę koniecznie do niego dzisiaj napisać.Heh . Mam taki napięty grafik. Szkoła, trening, praca.  I tak w kółko. Jak już wiecie, cioci nie podoba się moja pasja, więc powiedziała, ze nie przeznaczy ani funta na szkołę baletu. Wobec tego jestem zmuszona zarabiać na nią. Udzielam lekcji tańca dla małych dziewczynek. Solidnie mi płac, więc nie jest źle. Gdyby tak żyli rodzice... Mama zawsze powtarzała, żebym była kim chce. Tata popierał jej zdanie. Ten straszny wypadek musiał ich zabrać. Dlaczego ?! Byliśmy tacy szczęśliwi. Później przygarnęła mnie ciotka Anabelle. nie miała wyjścia. Była jedyną krewną mamy. Ani ja, ani ona nie cieszyłyśmy się z tego faktu. Nigdy jej nie lubiłam. Ona mnie chyba też. Takie życie. jedyny plus tej całej historii jest poznanie Harrego. Znamy się już pięć długich lat. Od dwóch jesteśmy parą. Cieszę się, ze go mam. Ogromna podpora.  Moje rozmyślania przerwało burczenie w brzuchu. Westchnęłam i udałam się do kuchni. Wygrzebałam z lodówki mleko a z pojemnika płatki. Wiem, bardzo oryginalne, ale byłam tak padnięta, ze usypiałam na stojąco. Po zjedzonym posiłku spojrzałam na zegarek.  Godzina 17 : 30 a ja czuję, ze ledwo żyję. Ciotka będzie o 22. Postanowiłam wziąć prysznic i zwinąć się w kłębek na łóżku. Tak tez zrobiłam. Starannie obmyłam swoje ciało i włosy. Użyłam do tego mojego ulubionego płynu o zapachu  malin . Kocham te owoce. Są takie słodkie.. i tak ślicznie pachną. Mmm. Wytarłam się starannie ręcznikiem. Z szafy wyciągnęłam przedtem jakąś koszulkę i krótkie szorty. Ubrałam naszykowane ciuchy. Spojrzałam na zegarek. 18 : 25. Idę spać. Umyłam jeszcze zęby, zmyłam makijaż i ruszyłam w stronę łóżka. Runęłam jak długa na poduszkę nawet nie zakrywając się kołdrą. Usnęłam w tempie błyskawicznym.


Obudził mnie dzwonek mojego telefonu. Była to piosenka Mariny and the Diamonds  ,,How to be a heartbreaker'' Dopiero się położyłam a ktoś już dzwoni. Nieźle wkurzona na tą osobę odebrałam.
- Halo - warknęłam zdenerwowanym, zaspanym głosem.
- Kopyta ci walą - usłyszałam śmiejącego się Harrego. 
- Dzięki za pobudkę - mruknęłam.
- Spałaś ? - Jego głos był bardzo zdziwiony.
- A nie ? Przecież jest 19.00.
- 19.00 ?! Hadley jest 9 rano ! - Ups ... no to byłam zmęczona, nie ma co.
- Pięknie - powiedziałam.
- O której poszłaś spać ?
- Nie wiem, gdzieś tak koło siódmej wieczorem.
- Trening ? - spytał współczująco
- Tak. Ten facet mnie wykończy mówię ci - poskarżyłam się.
- Niech on tylko spróbuje ! Pozna mnie z innej strony - zagroził.
- Harry on cie w ogóle nie zna - wtrąciłam rozbawiona.
- No to pozna. Od tej raczej niemiłej - powiedział zdecydowanie. Zaczęliśmy się śmiać. - A tak na poważnie to mam dla ciebie niespodziankę - powiedział tajemniczo.
- Jaką ?! Powiedz, powiedz ! - Byłam strasznie niecierpliwa.
- Już, już - powiedział ze śmiechem Herrech - O tuż dzisiaj jest sobota - powiedział i zamilkł.
- No i .... ?
- I mam zaproszenie do mojego przyjaciele na imprezę.
- Hę ? - nigdy mi nie mówił o jakimś przyjacielu.
- On mieszka w Doncaster - wyjaśnił - wyjedziemy o 16.00 aby zdążyć na czas. Masz jeszcze dużo czasu więc się szykuj.
- Ale Harry. ja go w ogóle nie znam !
- Nazywa się Louis Tomlinson - o to mi dużo podpowiedział ! Westchnęłam.
- No dobrze. Tak więc idę się szykować.
- Będę u ciebie o 15.30
- Spoko. Żegnam.
- Pa - rozłączyłam się. Westchnęłam. - A taki fajny sen miałam - mruknęłam. Wstałam i zaczęłam się szykować.


                                                                         Perspektywa Kai

Obudziłam się i pierwsze co zrobiłam to zbiegłam na dół
- Mamo ! Przyszedł list ?! - zapytałam pełna nadziei.
- Niestety nie. Same rachunki - powiedziała mama. Posmutniałam. - Nie martw się kochanie. na pewno się dostaniesz.
- Wątpię. Skoro jeszcze nic nie przysłali...
- Jest dużo czasu na to.
- W sumie. No nic idę się ubrać. - Dlaczego ? No dlaczego ?! Ta szkoła jest moim marzeniem. Uwielbiam śpiewać i szkicować. Tak bardzo się o nią staram. Jechałam z Doncaster do samego Wolverhampton aby złożyć potrzebne papiery i nic. Żadnej odpowiedzi. pozostaje tylko czekać. Może mama ma racje ?Tylko, ze ja jestem taka niecierpliwa. Chciałabym już trzymać tą kartkę i wiedzieć. Albo tak, albo nie. A tak to muszę siedzieć tu i się zadręczać.  Rozczesałam swoje długie , włosy i spięłam je w koka. Wyjęłam z szafy luźną bluzeczkę z sówką   i . czarne rurki.  Ubrałam się i zeszłam ponownie na dół.
- Co na śniadanie ? - spytałam mamy.
- Zrobiłam ci jajecznice siadaj. - zrobiłam jak kazała. W milczeniu konsumowałam posiłek.
- Mamo ?
- Tak ? - spytała
- Kiedy pojedziemy do Polski ? Dawno nie byłam w Warszawie. I nad Polskim Morzem ...
- Nie wiem córuś. Może na następne wakacje ? Też tęsknie za Polską. Na pewno ją odwiedzimy nie martw się.- pokiwałam głową. Normalka. Rodziców pochłaniała praca, rozumiałam to. Jednak tak bardzo chciałabym znowu zobaczyć babcię i dziadka. Trudno, poczekam. Zjadłam i wstawiłam naczynia do zmywarki
- Idę do siebie - oznajmiłam
- Dobrze - usłyszałam mamę. Zamknęłam starannie drzwi do pokoju. Chwyciłam gitarę i zaczęłam śpiewać :

Does he tell you he loves you when you least expect it?
Does he flutter your heart when he kisses your neck?
No scientist or biology , It's obvious
When he's holding me
It's only natural
That I'm so affected

Oh, and my heart won't beat again
If I can't feel him in my veins
No need to question, I already know

 Czemu jestem taka samotna ? I nieśmiała ? Tak jestem nieśmiała. I przez to nie umiem zawierać nowych znajomości. Boję się odepchnięcia. Tyle fałszywych ludzi jest na świecie. Chciałabym poczuć się kochana. Nie chcę być już dłużej singielką. Po prostu nie chcę. Wyjrzałam za okno. Taka piękna pogoda. Zamyśliłam się. Nagle porwałam swój szkicownik i oddałam się pasji. Szkicowałam bardzo długo, później doszły 
kolory. Kiedy skończyłam oceniłam swoje dzieło. Nie wygląda źle. Narysowałam chłopaka. Dziwne, pomyślałam. Zawsze szkicowałam drzewa, naturę. Nigdy ludzi. Tym bardziej obcych ludzi. Przecież nigdy go nie widziałam, byłam tego pewna. Ale umiałam narysować jego wszystkie cechy . Nawet znamię na szyi. Niemożliwe. może już gdzieś go kiedyś widziałam ? Może to z tej nowej szkoły ? No, ale dałabym sobie rękę uciąć, ze go nie znam. Hm.. co się dzieje ? Może to wymarzony chłopak ? Nie wiem. Odłożyłam rysunek do szuflady. później nad tym pomyślę. Jedno mnie zastanawiało, a mianowicie : Czy on naprawdę istnieje ? Jeśli tak to chciałabym go poznać. Za wszelką cenę. Poczułam się zmęczona. Okropnie zmęczona. Była dopiero 13 godzina a ja nie miałam co robić. Pokój posprzątany. Postanowiłam wyjść na świeże powietrze. Założyłam okulary słoneczne i czarne  vansy.
- Mamo wychodzę - oznajmiłam rodzicielce.
- Dobra tylko wróć na obiad.
- No spoko. - zabrałam jeszcze z kuchni jabłko i ruszyłam do wyjścia. Skierowałam się w stronę parku. Zawsze lubiłam chodzić do parku. Miałam wrażenie, ze cień drzew mnie osłania. Kochałam zapach kory i liści. Cóż... uznacie mnie za romantyczkę i to dobre określenie bo nią jestem. Gdy tak szłam nagle wpadłam na jakiegoś chłopaka. Spojrzał na mnie z roztargnieniem.
- Przeprasza.. - umilkłam bo doznałam wstrząsu. To ten sam chłopak, którego namalowałam ! Identyczny ! Wszystko było takie same. Nie, to nie możliwe. Przecież ja go w życiu nie widziałam. Co się ze mną dzieję ? Chłopak patrzył na mnie przez chwilę 
- Nic ci się nie stało ?
- Nie, przepraszam. Mogłam bardziej uważać - wyjąkałam.
- Też powinienem uważać. Muszę już iść. Do zobaczenia mam nadzieję.
- Pa - odrzekłam. Patrzyłam za chłopakiem. On.. był taki przystojny i .. te oczy. I nagle coś do mnie dotarło. nawet nie spytałam o jego imię !
- Idiotka ! - mruknęłam. Taka szansa. Westchnęłam. Może kiedyś go jeszcze spotkam. Ciekawe, jak się nazywał. Ach ta ciekawość... Posiedziałam sobie w parku jakąś godzinę, po czym postanowiłam wracać. Zdążyłam akurat na obiad. Po zjedzonym posiłku poszłam do siebie. Stanęłam przed kolekcją książek i po długim namyśle wybrałam pierwszą część serii GONE. Znałam ją już na pamięć, ale to moja ulubiona seria i kocham do niej wracać. Tak zleciało mi pół dnia. Zakończyłam czytanie o 18.00. Ruszyłam do łazienki się wykąpać. Posiedziałam dłuższą  chwilkę w wannie wcierając w siebie olejek różany. Ubrałam się w moją piżamkę w żółwie i włączyłam sobie film na laptopie. Około 22 zmęczona usnęłam przedtem wyłączając komputer.



------------------------------
Heja tu Liamkowa  Nie cierpię swojego zdrobnienia . Bardzo sie cieszę, ze prowadzę tego bloga z Alą. A oto macie pierwszy rozdział :) Mam nadzieję, ze się spodobał. Teraz zobaczymy co wymyśliła Ali :*

Doo zobaczonka 
                                                                                                              Liamkowa♥

8 komentarzy:

  1. One Direction <3 Zapraszam Potteroholików na naszą stronkę :) to będzie taki powrót do Hogwartu, zwłaszcza dla tych, którzy spędzają wakacje w rodzinie mugoli :)--> http://kronikizakrecenia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Mmmm no mega ;D
    Jak słodko, że Paulina najpierw go narysowała, a potem go spotkała na żywo.
    Świetnie. Ciekawe jaka by była moja reakcja na jej miejscu.
    Zapewne ogromne zdziwienie.
    No i jestem ciekawa co się wydarzy na imprezie u Lou ;D
    Hahaha Tommlinson pewnie PROJEKT X zrobi hahaha ;D
    W sumie to by było dobre hahaha ;D
    Albo wypuści stado Kevinów hahaha ;D
    Ok kończę bo już zaczynam wymyślać.
    Życzę powodzenia z blogiem.
    Fajnie ci wyszedł ten rozdział Paulisia ;*
    Pozdrawiam Bella ♥

    http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. PAULINKA!
    Hahaha...teraz wiem jak na ciebie mówić, żebyś się wkurwiała...xD
    Beata ma rację...mi też od razu na myśl przyszedł Projekt X...hahaha ;D
    Nom...jestem ciekawa ;*
    Zapowiada cię ciekawie ! <3
    Ach ten szkicownik...ja też kiedyś jakiegoś chłopaka namalowałam o.O I wszystkie jego rysy twarzy...
    Dobra, nie wnikam :)
    Świetny rozdział...a nawet cudowny! <33
    Wyśle Smutkowi link...hahaha ;P

    Patty xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawie się zapowiada, mimo że nie lubię podziału na perspektywy to i tak będę to czytać ;-)
    Czekam z niecierpliwością na nowy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Podoba mi się!
    Imprezka u Lou?!
    Omg to na pewno nie skończy się najlepiej xdxd
    Supcio chcę już nexta :-)

    Zapraszam do sb
    najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Zostałaś nominowana do The versalite blogger. Więcej informacji na blogu: http://niektore-sny-sie-spelniaja.blogspot.com/

    Dominika.

    OdpowiedzUsuń
  7. Mmm..świetnie ;D
    Balet? Baletnica i Harry? :P Wybuchowa mieszanka! Nieokrzesany i delikatna, chyba.. xD
    Om :* Uwielbiam jak ktoś tak ślicznie rysuje ;D Ten rysunek i spotkanie to raczej nie zbieg okoliczności ;)
    No zobaczymy co tez nasza Ali wymyśliła.. :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Super rozdział. A "Kopyta ci walą"- booosz, gleba i nie wstaje.
    Zgadzam się z komentarzami "Projekt X". Jea, to na pewno będzie Projekt X.
    Sory za powtórzenia.
    Pozdrawiam,
    Alien

    OdpowiedzUsuń